środa, 9 stycznia 2013

Trening.

W poniedziałki zawsze mam trening z moją instruktorką. Było strasznie ślisko. Zaczęłam od stępu na luźnej wodzy. Po kilku minutach zaczęłam zbierać wodze i powoli ustawiać Szulkę. Kiedy stępowałam już kilkanaście minut zaczęłam kłusować. Było mokro więc robiłam delikatne zakręty mocniej przykładając wewnętrzną łydkę. Miałam zrobić wężyk w kłusie, ale dla bezpieczeństwa na zakręcie przechodziłam do stępa. Mimo bardzo wolnego tempa Szulka poślizgnęła mi się na tylnich nogach i przewróciła.  Szybko wstała i czekała, aż się podniosę. Byłą cała brudna od błota. Ciekawe jak ja tego siwka doczyszczę ;) Sprawdziłam czy czegoś sobie nie zrobiła i wsiadłam na nią. Co ciekawe ostatnio jak z niej spadłam była smutna, wyglądało jak by się czuła winna,  a dzisiaj była pełna energii. Pokłusowałam z nią, ustawiałam , ganaszowałam, robiłam odwrotne ustawienie, całkiem dobrze mi to idzie ale zajmuje trochę czasu. Miałam ustawiony szereg z trzema krzyżakami. Pomiędzy pierwszą i drugą mieściła się jedna foula, a pomiędzy drugą, a trzecią był skok-wyskok. kilka razy skoczyłam ten szereg, ale było za ślisko, żeby cokolwiek więcej robić.
Rozstępowałam ją i rozsiodłałam. ;D