piątek, 2 września 2016

Koń wiercipięta!

Jak się pewnie domyślacie tytuł posta odnosi się do Korala. Szczerze muszę przyznać, że ten koń coraz bardziej mnie zadziwia. Przy czyszczeniu, na spacerze, na treningu, w boksie, na padoku jest wiecznie czymś zainteresowany. Kradnie siano, innym razem rozrzuca szczotki po stajni, co chwile kogoś całuje albo dokucza innym koniom. Broń Boże zostawić go na dłuższą chwilę samego na kantarze. Może i nie ucieknie, ale w stajni niezły bałagan zrobi. Innymi słowy koń z ADHD...

Ostatni miesiąc mieliśmy przymusową przerwę od treningów. Ja skręciałam kostkę, a Koralik chwilę kulał na przednią nogę, do tego doszły wakacje i wyjazdy, przez co dopiero wczoraj miałam na nim pierwszy trening. Jedno co mogę wam powiedzieć to uważajcie na swoje kostki. Skręcenie to bardzo upierdliwa kontuzja, która przypomina o sobie latami. Wiem to na przykładzie trenera. Dlatego jeśli macie zamiar spaść to z głową xD

Zastanawiam się nad tym, aby spróbować się w woltyżerce. Nie chodzi mi o zmianę dyscypliny. Bardziej myślałam o tym, żeby dzięki woltyżerce nauczyć się spadać. Same upadki nie zdarzają mi się jakoś często, ale jak już spadam to porządnie. Co o tym myślicie?

Poniżej wstawiam filmik, na którym widać sposoby Koralika na nudę.
Czy wasze konie też są tak ciekawskie, czy tylko mój jest taki żywiołowy?









środa, 25 maja 2016

Minęły 2 lata.

Wspomnienia...
Dokładnie 2 lata temu opuściła mnie Szulka. Bardzo mi jej brakuje. Żałuję, że nie wykorzystałam jej potecjału i możliwości, ale nigdy nie zapomnę naszych pierwszych zawodów, a później pierwszej L-ki czy pływania w rzece.
Była cudownym profesorem. Ciepliwa, nigdy nie wyłamała (choć dawałam jej powody do tego), znosiła moje podskakiwanie jak ping-pong w kłusie ćwiczebnym. Szulianna była idealnym pierwszym koniem.

czwartek, 24 marca 2016

Urodziny!

Wczoraj Koralik skończył 5 lat! Młody zrobił wielkie postępy. Pozwala się prowadzić, nabrał tempa na parkurze, potrafimy się rozluźnić i ganaszować. Aktualnie jeździmy delikatnie i mało ryzykownie, bo za miesiąc matura, ale zaraz po ostro trenujemy!

To filmik z dzisiaj. Koral lepiej skakał bez wodzy niż z nią, czyli muszę dać mu wiecej swobody i mieć bardziej elastyczną rękę. Cieszy mnie to, że Koral nie jest koniem, który wyłamuje. To bardzo pomaga na przykład na takich szeregach. Wiadomo, że jak każdy koń trochę kombinuje, ale bez tego nie byłoby tak ciekawie.^^ Jestem zadowolona z dzisiaj. Udało nam się przejechać przez materac leżący na ziemi bez metrowych skoków nad nim. Jest progres!

środa, 2 marca 2016

Cross w Racocie!

W sobotę razem z trenerem pojechałyśmy do Racotu. Był to mój pierwszy trening wyjazdowy i przyznam, że na początku byłam źle do tego nastawiona. Bałam się kolejnego upadku, a wiadomo, że stałe przeszkody to nie zabawa. Całe szczęście wszystko poszło zgodnie z planem i jestem mega zadowolona!
Początek treningu odbył się na wynajętej przez nas hali. Praca na drągach, skoki przez koperty, stacjonaty, oksery i na końcu mury. Zauważyłam, że Koralik odczuwa większy respekt do zabudowanych przeszkód z czego jestem bardzo zadowolona.
Po godzinnej jeździe na hali ruszyliśmy w stronę crossu. Pierwszą nasz przeszkodą był malutki bankiet. Pierwszy skok i już byłam w wielkim szoku. Koral zamiast zeskakiwać delikatnie w dół, ten wybijał się do góry i dopiero lądował. To co ja na nim wyczyniałam w trakcie było tragiczne, ale nie potrafiłam wyczuć co on zamierza. Później po kolei skakaliśmy kłody, rowy.
Łoś chyba najbardziej polubił zjazdy z górek- za każdym razem euforia, galopy i wygibasy zadem. Cieszył się bardzo. Jestem zadowolona, że jak na prawie pięciolatka jest bardzo odważny. Nie musiałam go bardzo przekonywać do skoku. Lekka łydka i konik latał jak samolot.

Zapraszam na fotorelację!
Podziwiajcie skoki Koralika, a na mnie proszę nie patrzeć. Łamaga siedzi na koniu! :o :)



poniedziałek, 11 stycznia 2016

Upadek!

W listopadzie na zawodach w Jaszkowie po pierwszym bezbłędnym przejeździe zdarzył nam się taki upadek:


Wyglądało strasznie, ale całe szczęście Koralik cały. Ja byłam trochę poobijana, ale takie uroki tego sportu. Co do przyczyny to cieżko powiedzieć. Koral był zagapiony na ludzi przy wejściu, a ja za słabo go przytrzymałam. Efektem była śliczna wywrotka.

A jak u was z wypadkami/upadkami?
Dzięki za ponad 1900 wyświetleń!