Prawie rok staraliśmy się pogodzić z odejściem Szulki i myślę, że ta chwila nastąpiła dopiero w momencie kiedy w naszej rodzinie pojawił się nowy pupil. Dobrych kilka miesięcy szukałam konia. Wybrałam się w kilka dłuższych podróży i jedną krótszą. Stwierdzam, że znalezienie konia, który by mi odpowiadał to wyzwanie. Kosztowne wyzwanie...
W piątek 3 kwietnia o 2:00 w nocy dotarł do nowej stajni. Koral, bo tak ma na imię,
to 4 letni Ślązak z domieszką krwi angielskiej. Od pierwszego wejrzenia miałam wrażenie, że to on powinien być nasz. Jak to młody chłop ma swoje humorki, ale potrafi być kochany. Ciągle chce się bawić, bryka, przynosi nam kijki bo chce żeby mu je rzucać. Pod siodłem jeszcze nie wywinął mi żadnej niespodzianki, ale myślę, że to kwestia czasu. Jest z nami niedługo, dlatego jeszcze wielu rzeczy o nim nie wiem, ale mam czas.
Co do bloga, to postaram się wrzucać tutaj informacje i jeśli wszystko pójdzie z planem także filmiki z naszej pracy.
Wygląd pewnie stopniowo będzie się zmieniał, ale nie spieszę się z tym.
Wiem, że zaniedbuję tego bloga, ale mimo wszystko dziękuję za ponad 1400 wyświetleń!
Zapraszam do komentowania! :)
Współczuję utraty przyjaciela... kiedyś też musiałam się pogodzić ze stratą ukochanej świnki morskiej, znam dobrze ten ból:(
OdpowiedzUsuńŻyczę... dobrej przyjaźni z nowym wierzchowcem? W sumie to nie wiem, czy to poprawne, ale właśnie tego tobie życzę.
Pozdrawiam
horsefan
Współczuję utraty przyjaciela... Na pewno ciężko się z tym pogodzić, wierzę ;) jednak fajnie, że masz nowego konia :)
OdpowiedzUsuńZamierzam wpadać częściej
Pozdrawiam
amore-cane.blogspot.com
świetny koń, wydaję mi się, że wybrałaś dobrą decyzję kupując tego konia, czuję że jest na prawdę wyjątkowy :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie ♥
http://me-and-my-horse-story.blogspot.com/